Cyberpunkowy mistycyzm na przykładzie Metal Gear Solid 2

metalgearsolid2
 
Pozornie Metal Gear Solid 2 wydaje się najmniej „uduchowioną” częścią uniwersum. Zakres tematyki religijnej zostaje ograniczony do minimum lub w ogóle nie jest poruszany. W oryginalnym scenariuszu Patrioci zostają przedstawieni w formie grupy starców, wymierającego establishmentu, których napędza idea przerzucenia pomostu między organiczną skończonością a zdigitalizowanym trwaniem nieograniczonym – cyfrową nieśmiertelnością. W tym poglądzie, technologia wyprzedza czy wręcz zamienia nieweryfikowalne obietnice religijnego kodu, życie wieczne sprowadzając do maszynowej manipulacji procesów świadomości.Wizja tu przytoczona może przybrać jednak bardziej pesymistyczny wymiar. Duch wyprodukowany środkami techniki przekształca się w coś na wzór boskiej symulakry – nadrzędnej instancji obiektywnych reguł. W tym świecie Bóg zostaje usunięty ze sceny ale nie oznacza to, że przestaje istnieć a przynajmniej zajmowana przez niego nisza nie pozostaje pusta. Przerzucenie boskiego systemu norm w świat wirtualnych a więc niezanikających danych, w konsekwencji równać się musi połączeniu zakresu władzy na gruncie technologii. Priorytetem Patriotów będzie więc: optymalizacja socjalnych struktur pod kątem napędzania ewolucyjnego progresu przez wybór informacji/danych/instrukcji stymulujących wzrost, wzmacniających postęp. Technika posłuży tutaj za rolę narzędzia, nieświadomego bata wymuszającego rozwój racjonalizujących jednostkę tylko do użytecznych przykładów. Walka toczy się nie o odzyskanie jednostki lecz o jej przewidywalność w ramach przetrwania ogółu.

Ten świat wymiany cyfrowych danych zostaje pozbawiony religijnych znaczeń, formuły deklarowane przez systemy wiary przestają obowiązywać. Dzieje się tak ze względu na efekt udostępnienia informacyjnej masy skutkującej rozproszeniem uwagi czyli zanikiem punktów orientacyjnych określających byt za pomocą spójnego wzorca. Innymi słowy: jedna uniwersalna prawda zostaje rozbita na pozbawione relacji kawałki. Przypomnijmy że na tym zasadza się fundament religii, mianowicie definiowanie ludzkiego życia przez pryzmat norm absolutnych, niezależnych od fluktuacji kontekstu. Tymczasem nie ma już „prawdy”, zostają tylko nieweryfikowalne poglądy zaś podtrzymujące tożsamość meta-tradycje zostają zdekonstruowane, tym samym eliminując tożsamość z pola gry a w jej miejsce podstawiając zespół przypadkowych zdarzeń, poddanych swobodnej interpretacji bez udziału organizującej je nadrzędnej narracji. Jest to skutek globalizacji, wyrzucenia poza nawias samowystarczalnych systemów – zderzenia się kultur, wymiany trybów życia; era przejrzystości ale także braku wyraźnych kształtów i nadmiar informacji/bodźców bez porządkującego filtru, który zapewniała religia lub państwo, systemowa etyka. Siłą rzeczy na chaos zdarzeń i płynność relacji pozbawionych absolutnych sensów, nakłada się quasi-religijna funkcja Patriotów: moralności dziedziczonej, przepisów wyrastających poza indywidualne potrzeby. Re-produkcja duchowego pierwiastka gdy ten został zepchnięty w cień; wtedy religia przekształcona w coś bardziej pewnego bo gwarantowanego przez użycie sprawdzalnych środków. Ale to wcale nie oznacza powrotu wiary.

Jednostka wrzucona w automatyzm bezosobowych struktur regulujących zachowanie traci na autentyczności. I tutaj odróżniamy wiarę od religii, jeśli ta ostatnia jest tylko zinstytucjonalizowaniem treści wiary, ta musi być wynikiem osobistego wysiłku nie zaś mechanicznym powtórzeniem. Wiara jest spontaniczna (poza zakazami) i organiczna a więc…subiektywna i należy do treści jednostki opierających się na osobistych przeżyciach. Wiara jest ciągła jeśli spaja się z napływem doświadczeń, może więc wzrastać w zakresie indywidualnym; religia to już spetryfikowany i martwy zespół norm. I w tym co ustalono, religia racjonalizuje wiarę podciągając pojedyncze doświadczenie pod funkcjonowanie grupy. I tak dochodzimy do punktu zasadniczego: odzyskania wiary. Te dokonuje się w wymiarze jednostkowego objawienia, jest udziałem mistyka. Na dachu Arsenal Gear, w osobie Fortune, która odzyskuje „cudowne” zdolności. Ta scena jest irracjonalna i taka ma być, tzn. pozbawiona wyjaśnień i odpowiedzi. Sfera doświadczeń mistyka jest nieprzekładalna, dlatego znajduje się ona poza sztywnym kanonem określanym przez religię. W tym zdarzeniu, boski potencjał zostaje zwrócony tj. przestaje funkcjonować poza wykreowanym obszarem techniki i pozostaje działaniem niezrozumiałym; nie poddaje się pod aspekt sterowania i przewidywalności co przecież cechuje doświadczenie mistyka. Czyli Ocelot się mylił, nie istnieje tylko technologia. I choć religii już nie ma, ta straciła monopol na tłumaczenie życia a człowiek wydaje się wytworem technologii, to wciąż pozostaje paradoksalna strona życia człowieka – faktycznie sens głębi wyparty przez naukę. Zyskuje więc kwestia wiary wykraczająca poza porządek tego co można uznać za rzeczywiste, i jak na końcu mówi Snake: jest doświadczeniem wewnętrznym ale nie kwestią obiektywnych racji lecz należy do intuicji.

Ten wpis został opublikowany w kategorii analiza, Cyberpunk, filozofia, Metal Gear Solid, mindfuck, moralność i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz