Digitalny horror rzeczywistego

 

matrix.jpg

Nie ulega wątpliwości że scena w Matriksie, podczas której Neo i Trinity wkraczają do budynku, w którym przetrzymywany jest Morfeusz, to jedna z bardziej spektakularnych chwil w całym filmie. Ale czy wyrasta ponad to? A więc czy niesie w sobie większy ładunek niż tylko efektowną strzelaninie, masę trupów i jeszcze więcej gruzu? Akcja odbicia toczy się w klasycznym biurowcu, budynek jest nieoznakowany, hol zajmuje nie tak mała grupka ochroniarzy a w tle zawsze czeka grupa szturmowa. Zarówno walka w holu jak i próba ratunku kapitana Nabuchodonozora, niesie w sobie ślady podobnej inicjatywy z znanej z kart Neuromancera; rzeź w holu, tylko że odbijaną osobą w książce okazywał się cyfrowy konstrukt, skan znanego hakera. To prawie to samo, zdaje się że niektóre ujęcia kamery były inspirowane zdjęciami z Ghost in the Shell.

Biurowiec jest fortecą ale może być także postrzegany jako matryca, pewien typ skupiający na sobie tradycyjne wyobrażenie nośnika biurokratycznego systemu: tutaj o zabarwieniu faszystowskim (mówi o tym Neo) z niemniej klasyczną architekturą czyli chłodną, sterylną o niskich walorach estetycznych, miejsce niemalże pozbawione mebli nastawione tylko na użytkowość ale tak generalnie niczym się nie wyróżnia. Miejsce budzi skojarzenia z torturami i takie też okazuje się przeznaczenie budynku, bo w gruncie rzeczy nie ma tu czegokolwiek co potrafiłoby oderwać myśli od pracy.

Jednak budynek nie jest fasadą – to symbol. Realizuje w sobie walkę o wyzwolenie, zerwanie więzów znane z jednej ze scen. A zrywa się tutaj z bezosobową iluzją podtrzymującą ciała ludzi w celu wyssania z nich resztek energii do prawidłowego utrzymania systemu; drapacz chmur to twierdza a właściwie więzienie do odzyskiwania energii z wytworzonej z pracy, a więc ciało zostaje zredukowane do baterii czyli podstawowych funkcji fizjologicznych gdzie określenie „człowiek” nosi znamiona czegoś abstrakcyjnego – nic dziwnego że w cyberpunkowej tradycji określenie na ciało lub człowieka w ogóle zeszło do poziomu mięsa czyli wegetacji, a motyw biurokratycznej machiny tylko to podkreśla. W tym myśleniu nie ma socjalizacji, przyjemności, zabawy, seksu ale jest za to praca i to wszystko co ma określać jednostkę.

Neo i Trinity kroczą holem, bramka reaguje na nadmiar metalu – nieprzystosowanie do sytuacji, system reaguje atakiem, z chirurgiczną precyzją wycinając rakowe komórki. Wymiana ognia to w sumie próba zerwania ze schematem pan-niewolnik, także walka z dehumanizacją współczesnego rynku, gdzie jednostki zdominowane są przez zasadę napędzania zysku, z minimum socjalnego komfortu tak by nie zwariować ale by nie dawać nic ponad podtrzymania funkcji organizmu. Jednostka staje się więc maszyną, na obraz i podobieństwo swoich twórców; bunt ma coś w sobie z rewolucji pracowników, dlatego tak ważny jest biurowiec bo sceny z kościołem nikt nie kupi.

Atak intruzów – sadystyczna fantazja wdzierania się do biurowca, ujawnia wyparte przez samozachowawcze ego marzenia o upokorzeniu szefa, firmy i jej pracowników: sentymentalnego zadośćuczynienia za lata upodlającej pracy, poniekąd sam atak na wyzysk i symbol konsumpcyjnego społeczeństwa. Biurowiec to także obraz represji, zarówno w strukturach cywilizacji ale reprezentuje też psychiczną stronę superego. Dlatego termin „matryca” nabiera nowego znaczenia: jest to zejście w głąb psychiki, gdzie tkwią podstawy o korzeniach zwierzęcych a więc wyrastających poza uporządkowany świat kultury i nakazów. W filmie zejście wiąże się z przemocą, wtłoczenie na powrót pierwiastka zwierzęcego (id) w świadomość (maska ego) musi wiązać z afirmacją dla tej warstwy natury, która odpowiada za przetrwanie: są to instynkty drapieżnika a to zawsze oznacza powrót do przemocy, walki i cierpienia. Jednak przemoc jest tutaj fikcyjna, w końcu zabijane są programy, niekoniecznie ludzie co przy okazji stara się też pokazać że w obrazie, wizualizacji życia, zwracamy się wprost do korzeni zwierzęcych w uprzedmiotowianiu przemocy: krew na ekranie się sprzedaje ponieważ przestrzeń ekranu to nic innego jak projekcje podświadomych lęków i pragnień, zaczyna się to na poziomie mitów, kontynuacja jest osiągnięta w telewizji a kończy się na całkowitym zaniku realnego, wirtualnego kodu skądinąd będącego także zwierciadłem struktury człowieka.

Wyzwolenie w końcu następuje, jednak, co należy podkreślić, nie przywraca upragnionej utopii, jakiegoś raju: pustynia rzeczywistości to jedyne co zostaje po odrzuceniu iluzji wyzysku. Gruz, piach i ruiny cywilizacji to wszystko co kryje się pod spodem. Raczej nihilistyczny żart, taka parodia eschatologicznych żądań i poniekąd odwrócenie gnostycznego paradygmatu, bo wyzwolenie z jaskini Platona oznacza dalsze trwanie w krainie cieni. Z modelu ekonomicznego wyzysku do szarej rzeczywistości, trochę tak jakbyś wracał z pracy do domu i nagle okazuje się że poza tym życiem nie ma nic innego, prócz utopijnych haseł o zerwaniu więzów. Wtyczka z sygnałem zostaje wyjęta a ekran śnieży. Nic dziwnego, przecież Smith zauważa że całe to wirtualne więzienie można uznać za analog ludzkiej cywilizacji: groteskowej, pełnej cierpienia, bez którego ludzie nie potrafią żyć. Symbolem tego jest brak doskonałości dlatego zacierają się różnice między rzeczywistym doświadczeniem a wirtualną kopią. Niedoskonałość cechuje zwłaszcza świat cyfrowy, przez skupienie uwagi szczególnie na negatywnych aspektach rzeczywistości: śmierci, cierpieniu, wojnach. Zła wiadomość to dobra wiadomość – na tym zasadzają się media bo pierwiastek negatywny jak nic innego przywraca grunt pod nogami. Terroryści, seks i śmierć czyli zmaksymalizowany stopień odczuwania ale przedstawiony jako fikcja ekranu (bo niczego nie czujesz, wrażenia są wtórne) by zakryć tragedię bycia, pustyni rzeczywistości.

I na tym polu zdigitalizowana rzeczywistość Matrixa przedstawia się jako ułuda, żeby nadać wartości światu prawdziwemu i chroni go przed odrzuceniem ukazując generowany przez komputer sen jako coś znacznie gorszego. Pomimo tego sam Matrix jest realny jak dławiąca przestrzeń pustyni rzeczywistości, tyle że ta prawda została zakryta dla stabilizacji przytomności jednostki. Dlatego to system jest wrogiem jak w teoriach spiskowych gdzie ułożenie świata jest tak popieprzone ze względu na wolę nielicznych; niektóre partie wykorzystują resentyment o podłożu narodowym by wykazać skąd bierze się marne położenie wyborców. W każdym przypadku urojona fikcja bierze na siebie ciężar prawdy (wypartej) żeby rzeczywistość ukazać w uszlachetniającym świetle, zdejmując z świadomości poczucie winy za stan obecny na rzecz afirmacji realnego, z którym walka jest z góry przegrana. Zabawne, bo film jest tutaj auto-ironiczny, po wyjściu z kina widz cieszy się że seans był tylko szaloną wizją scenarzystów.

Ten wpis został opublikowany w kategorii analiza, Cyberpunk, filmy, filozofia, Ghost in the Shell, Matrix, mindfuck, Rozkminy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz