Mroczne Dusze #4 – Wpadłem tylko na chwilkę…

Paradoksalnie tydzień absencji od soulsów nie zgasił zapału do tej psychopatycznej przygody, wprost przeciwnie zaowocował jeszcze większą potrzebą złapania za pad i wciśnięcia komuś żelaza między spróchniałe żebra.

No i proszę, efekty tylko po godzinie grania: boss (Motyl) posłany do piachu, poziom czterokrotnie wywindowany, plecak ugina się do nadmiaru itemów i czuje, że jestem gotowy do Blighttown.

Jednak odpoczynek był potrzebny a każdy mały krok do przodu to już naturalnie niemały sukces i w cholerę satysfakcji.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dark Souls i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz